Miasto Garwolin
Codziennie, raz w tygodniu a może raz w roku… przejeżdżamy al. Legionów obok Krajowego Ośrodka Psychiatrii Sądowej dla Nieletnich w Garwolinie. Jedni z ciekawością spoglądają na usytuowane w mieście kilkumetrowe mury, wyglądające jak ogrodzenie więzienia i zastanawiają się co się za nimi kryje, inni przywykli do tego widoku i nie zwracają już na niego większej uwagi.
Dostać się do azylu otoczonego kolosalnym ogrodzeniem, nie jest łatwo. Wstęp na teren mają tylko nieliczni, jednak każdy, kto się tam dostanie musi zostać dokładnie wylegitymowany. KOPS naszpikowany kamerami i wszelkimi możliwymi zabezpieczeniami skrywa setki historii swoich pacjentów.
Kim są młodzi ludzie, przybywający w jedynym w Polsce Krajowym Ośrodku Psychiatrii Sądowej dla Nieletnich? Czemu ma służyć obiekt?
Ośrodek w Garwolinie działa od 2004 roku i jest przeznaczony do wykonywania orzeczeń sądu o umieszczeniu nieletniego w szpitalu psychiatrycznym lub innym odpowiednim zakładzie leczniczym. Ci, którzy tu trafiają mają się leczyć w warunkach tzw. maksymalnego zabezpieczenia, co oznacza, że w ogóle nie mogą stąd wychodzić.
- Do nas trafiają nieletni, którzy popełnili groźne czyny karalne, a ich poziom demoralizacji jest tak duży, że stanowią poważne zagrożenie dla otoczenia i są chorzy, co potwierdzają biegli sądowi. Nasz szpital przeznaczony jest dla 40 pacjentów. Przeważnie mamy pełny stan, choć staramy się mieć dwa, trzy wolne miejsca, by na wypadek nagłego zdarzenia móc przyjąć pacjenta. Nasz najmłodszy wychowanek miał 10 lat. Z Podkarpacia też mieliśmy pacjentów – mówi dla portalu supernowosci24.pl Marek Ignaczak, kierownik Krajowego Ośrodka Psychiatrii Sądowej dla Nieletnich w Garwolinie.
Większość agresywnej młodzieży nie wymaga jednak jak informuje portal supernowosci24.pl aż tak drastycznych metod leczenia. – Agresja dzieci wynika z pewnej nieudolności wychowawczej rodziców. Brak wymagań adekwatnych do możliwości dzieci powoduje, że obowiązki szkolne często ich przerastają i zaczynają się niepowodzenia, które jednych popychają do szukania aprobaty w środowisku przestępczym, innych prowadzą do nerwic. U nas mówi się krótko „albo nerwica, albo ulica” – mówiła dla portalu Genowefa Pasik z oddziału nerwic młodzieżowych w Garwolinie.
Do Krajowego Ośrodka Psychiatrii Sądowej dla Nieletnich w Garwolinie trafiają młodzi ludzie z całego kraju. W szpitalu nie może przebywać młodzież powyżej 18 roku życia. Jednak już kilkunastolatkowie kradną, niszczą, grożą, gwałcą a nawet chcą zabić. I to właśnie z myślą o takich agresywnych dzieciach powstał ośrodek. Tylko tu, mają szansę nauczyć się żyć w społeczeństwie.
Komentarze (18)
nie ma dobrego słowa które można o nim powiedzieć pracują tam takie osoby których nie można nazwać ludźmi terapeuci maja cię gdzieś wogule nie ma z ich strony pomocy, terapii zawsze robią z ciebie tego najgorszego chodzą do lekarzy i się skarżą na zachowanie swoich podopiecznych , że nie dają sobie z nimi rady
a lekarze od razu dają takie leki żebyś cały dzień spał i nie wychodził z pokoju nie masz siły żeby wstać i np. trwa to z dwa tygodnie lub dają cię do izolatki do góry na dwa miesiące wakacji do pustej sali gdzie czujesz się jak w więzieniu dla mnie to nie jest leczenie tylko uciekanie od problemu personel znośny ale do czasu uważam że pracują tam ludzie którzy nie mają pojęcia o swojej pracy moim zdaniem po wini pracować tam sami psycholodzy którzy mają podejście do chorych ludzi , tutejszy personel sam prowokuje wiele sytuacji z pacjentami często dochodzi pomiędzy nimi do tzw. pyskówek , dobrze przygotowany pracownik do tej pracy powinien wiedzieć że należy mieć dystans i wiedzieć że przebywają tam osoby chore dlatego jest tak wiele pasowań wina spada na pacjenta bo kto mu uwierzy zatuszują to jak wiele spraw w Polsce a jemu nikt nie uwierzy bo jest chory. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że 7 dorosłych osób nie może uczy- mać jednego 16 latka po prostu żałosne .
Zacznę od tego że kilka nocy temu zacząłem przypominać sobie wszystko co stało się tam w krajowym ośrodku psychiatrii sądowej o maksymalnym zabezpieczeniu ,coś skłoniło mnie do odszukania ośrodka w Internecie i tak znalazłem opinie na jego temat ,na początku nie chciałem pisać ale męczyło mnie to co tu przeczytałem i zacząłem przypominać sobie wszystko co tam się działo. Zacznę od tego że do ośrodka trafiłem mając 15 lat , za próbę zabójstwa ojca spędziłem tam około 1.5 roku potem przenieśli mnie do Świecia o którym nie można powiedzieć żadnego złego słowa ,po prostu w porównaniu do Garwolina który ma duży minus pod względem personelu i traktowania.
Z braku zajęcia wgłębiłem się w temat i dotarłem nawet do moich starych notatek w których jest opisany każdy szczegół z dnia "więźnia" w tym ośrodku bo inaczej nie można tego nazwać. Byłem na oddziale A personel bardzo miły wiadomo zdarzały się gorsze osoby mniej lubiane ale większość była bardzo tolerancyjna na to co wyprawiali pacjenci, co do zatrudnienia w takim ośrodku prawdą jest to że zatrudnić się może każdy bez wykształcenia ,wiem to z własnego doświadczenia możecie mi nie wierzyć ,ale pracowałem na Psychiatrii nie potrafię tego wyjaśnić z jakiego powodu ale szukałem pracy w ochronie i przyjęli mnie potem dowiedziałem się że mam ochraniać odziały psychiatryczne oczywiście dostałem się bez żadnego problemu ,bo mieli braki kadrowe , byłem odpowiedzialny za 5 oddziałów osób dorosłych około 500 ludzi w całym budynku na początku czułem ten stres i to wszystko związane przytrzymaniami tak zwanymi (pasami) , ludzie dorośli są o wiele gorsi od dzieci ,po paru miesiącach zrezygnowałem po tym jak na jednym oddziale nie dopilnowali pacjenta i ten wbił sobie nóż w brzuch wszyscy byli bez radni bo zaryglował się w pokoju socjalnym i groził nożem , wtedy zrozumiałem że taka praca jest bardzo niebezpieczna i ryzykowna - oberwałem też parę razy gdy szarpałem się z pacjentami przy zapinaniu w pasy ,nie polecam takiej pracy , chociaż płacili dobrze bo 4 tyś była to oddzielna firma którą wynajmował szpital do ochrony. Bałem się że zwariuję przez tych wszystkich ludzi i były tam gorsze przypadki niż w KOPSIE widać było że moi koledzy z pracy bo tylko tak można to nazwać o długim stażu około 15 lat niektórzy zachowaniem przypominali pacjentów ośrodka , nie potrafili poradzić sobie z gniewem i zdenerwowaniem na pacjentów , wiadomo trzymałem się z personelem w bardzo dobrych relacjach jak to w pracy podczas wielu rozmów niektórzy sami przyznawali ze śmiechem na ustach „że pracują z debilami i sami tacy się staną „ miałem dużo czasu na rozmowy z personelem dlatego że musiałem robić regularne obchody po oddziałach w ciągu dnia a moja zmiana trwała 24 godziny od różnych osób dowiedziałem się wielu informacji jedni opowiadali o drugich nawet czasem robili sobie na złość z tych wszystkich rozmów wniosek był jeden że pracownicy którzy zaczynali pracę na samym początku zachowywali się całkiem inaczej niż po przepracowaniu 15 lat moim zdaniem nie wszyscy nadają się do takiej pracy i personel powinien być zmieniany co 5 lat minimum i tak zakończyłem tam prace.
Wracając do opinii postanowiłem napisać ją tylko z jednego względu po wyjściu z ośrodka w Świeciu udałem się do Psychiatry który dogłębnie przeczytał opinie KOPSU całe 17 stron plus badania po kilku nastu spotkaniach odstawił leki i stwierdził że nigdy nie chorowałem na schizofrenie to co napisali mi w opinii było kłamstwem ,byłem też u drugiego który zapoznał się z dokumentacją i stwierdził to samo ,dlatego nie polecam lekarzy M.K i M.W z Garwolina których nigdy nie dążyłem sympatią,
Zostałem zamknięty przez nich w izolatce na 2-3 tygodnie z metalowym łóżkiem ,z jednym pracownikiem chodzącym za mną wszędzie jak cień do toalety ,łazienki itp.
Powód był jeden że buntuję grupę ,w tym okresie pisałem wiele skarg na funkcjonowanie ośrodka wysyłanych do Warszawy i Ordynatora ośrodka oczywiście bez większego skutku, wniosek był jeden że z takimi ludźmi się nie wygra ,bo oni mają władzę a ty jesteś głupim pacjentem który ma chorobę psychiczną ,od razu zaczęli zwiększać mi dawki leków stosowali leczenie dla osób dorosłych a miałem 15 lat oczywiście wymagali specjalnej zgody, dawali takie dawki że po lekach nic nie widziałem a potem zaszczyki na odtrutkę żeby wzrok wrócił.
Eksperymentowali na mnie brałem leki na uspokojenie a nie na prawdziwą chorobę ,lekarz na samym początku przekazał mi informację że nigdy nie będę funkcjonować bez leków i będę je brał do końca życia.
Na dzień dzisiejszy czuję się bardzo dobrze nie biorę żadnych leków od 3 lat normalnie żyję uczę się dorabiam w różnych miejscach jedyne co czasem mnie męczy to myśli i nie są one związane z tym co zrobiłem z czynem bo dawno się z tym pogodziłem tak po prostu musiało być.
Jedyne co mnie męczy to obraz ośrodka jako najgorszego miejsca nie wiem ale może to jakiś stres pourazowy ,wiadomo było też dużo dobry chwil podczas pobytu i terapii ale to co najgorsze pozostaję na zawszę w pamięci przestraszonego dziecka, jak o tym myślę czuję się tak jak, to ten ośrodek by mnie zniszczył najgorsza myśl to ta że leczyli mnie nie wiadomo na co ? i jeszcze brali za to pieniądze, dziś pisząc o tym mam do nich za to wielki żal.
W Świeciu był jeden lekarz bardzo miły który podtrzymał wszystko co założyli lekarze z KOPSU i nikt nie stawiał niepotrzebnych diagnoz według opinii miałem schizofrenie i najwidoczniej tak miało zostać , brałem takie same leki jak w KOPSIE i dawki do końca pobytu.
Traktowanie osób nieletnich było tragiczne i to jeszcze w fazie dojrzewania ,oczywiście z mojej strony też nie było za dobrze ,często dochodziło do jakiś konfliktów z grupą rówieśników ale to normalne i to jeszcze w wieku dojrzewania ,zawsze starałem się być dostosowany i ani razu nie byłem w pasach, raczej nie używałem przemocy fizycznej tylko słowną często odpowiadałem na prowokację rówieśników z personelem byłem w dobrych stosunkach.
Terapia była przymusowa nie było wolnego wyboru ani rezygnacji , terapeuci wymagali od ciebie tego czego ty nie chciałeś a jak się sprzeciwiałeś pozbawiali cię wszystkiego albo wysyłali do izolatki na 2 tygodnie albo miałeś siedzieć w pokoju bez możliwości wyjścia wykluczony przez grupę, były też społeczności czyli w skrócie skarżenie na siebie miało to nas nauczyć jak rozwiązywać konflikty , nawet jeżeli ktoś nie chciał mówić pod siłą presji grupy wymuszali odpowiedzi na pacjentach jeżeli nie uzyskali tego co chcieli, najczęściej kończyło się to wybuchem agresji takiego pacjenta i pasami lub izolatką i wykluczeniem z grupy.
Podsumowując - terapia która tam jest nie jest niczym dobrym, dla dorastającego dziecka i w niektórych przypadkach się nie sprawdza .
Na koniec chcę pozdrowić całą kadrę ośrodka mojego psychologa K.B. i terapeutkę M.O.
Wszystkich pracowników z oddziału A i B ,panię z terapii zajęciowej oraz sportowców.
Piszesz "W Świeciu był jeden lekarz bardzo miły który podtrzymał wszystko co założyli lekarze z KOPSU" czyli potwierdził diagnoze tych lekarzy.
Piszesz "szukałem pracy w ochronie i przyjęli mnie potem dowiedziałem się że mam ochraniać odziały psychiatryczne oczywiście dostałem się bez żadnego problemu ,bo mieli braki kadrowe" byles zapewne karany za owy czyn, proba zabójstwa i przyjeli do ochrony? Swiadectwo niekaralnosci zapewne tez nie wymagali + dyz 24h??
Zrobiłeś czyn karalny, trafiles gdzie trafiłeś, sadziles ze beda Cie głaskać, przytulać itp.
Piszesz "terapeuci wymagali od ciebie tego czego ty nie chciałeś a jak się sprzeciwiałeś pozbawiali cię wszystkiego" jezeli moje dziecko mnie nie slucha, nie chce odrobic lekcji tez daje mu kary np zabieram dostep do internetu. Chlopie ty probowales kogos zabic. Wylewasz swoj żal na kogos za swoje czyny!!
Mam nadzieje ze dalej sie leczysz!!!