Żelechów
Wczoraj publikowaliśmy stanowisko insp. Adama Czyżewskiego w sprawie interwencji policjantów z posterunku w Żelechowie, którzy asystowali przy akcji fundacji na rzecz zwierząt. Dziś publikujemy stanowisko fundacji, która podtrzymuje swoje słowa i oświadcza, że prawdopodobnie złoży skargę.
Wszystko zaczęło się od materiału prasowego Viva!Interwencje: Wieloletnia gehenna psów 100 metrów od urzędu miasta.
Przedstawiciele fundacji jasno określili pracę policjantów jako: "Można się tylko zastanawiać, czy urząd nie reagował dlatego, że właściciele posesji, rodzina B. uchodzą w okolicy za „nietykalnych”. Prawdopodobnie z podobnego powodu, asysta miejscowej policji nie była tak sprawna jak być powinna. Policjant odpowiedzialny za asystę przy interwencji ewidentnie nie znał przepisów ustawy i przy swojej niewiedzy się upierał, utrudniając odbiór psów, dlatego musieliśmy interweniować u komendanta powiatowego."
Jednak Komendant Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie ze stanowczością wyraził się w sprawie: "Po dotarciu na miejsce funkcjonariusze, z całą stanowczością podkreślam, działali od początku zgodnie z obowiązującymi przepisami.[...]Nie mogę się zatem zgodzić na określenia i insynuacje padające w artykule, ponieważ policjanci działali w oparciu o obowiązujące prawo, a czynności wykonywali w sposób mający maksymalnie ułatwić i usprawnić właściwy przebieg zdarzeń.
Całość komentarza insp. Czyżewskiego w artykule: Komendant policji odpiera zarzuty prawnika fundacji Viva!Interwencje.
Jednak, Viva!Interwencje podtrzymuje to, co padło w materiale prasowym. I informuje o swoich planowanych, kolejnych krokach w sprawie:
Meritum jednak pozostaje bez zmian. Pan Komendant, w swoim komentarzu, podobnie jak policjant prowadzący interwencję prezentuje wykładnię artykułu 7 ustawy o ochronie zwierząt, która dalece odbiega od przekazu wprost wynikającego z lektury tego przepisu. Artykuł 7 w ustępie 1 rzeczywiście mówi o odbiorze zwierząt po wydaniu decyzji przez samorząd, jednak w ustępie 3, mówiącym o przypadku niecierpiącym zwłoki ustawodawca jasno precyzuje tryb postępowania, według którego, po stwierdzeniu stanu zagrożenia życia lub zdrowia zwierząt, ich odbiór następuje niezwłocznie, a decyzja samorządu zostaje wydana po przeprowadzonym postępowaniu.
Jak czytamy w komentarzu do ustawy o ochronie zwierząt autorstwa prof. Wojciecha Radeckiego z Instytutu nauk prawnych PAN "Art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt przewiduje odwróconą kolejność stosowania sankcji odebrania zwierząt. (...) W wyniku postępowania, wójt wydaje decyzję. Jeżeli treścią tej decyzji będzie odebranie zwierzęcia, sytuacja będzie identyczna jak opisana w art. 7 ust.1. Nawet gdyby właściciel lub opiekun wniósł odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego, nie ma obowiązku zwrócenia mu zwierzęcia, skoro decyzja podlega natychmiastowemu wykonaniu, a faktyczne odebranie zwierzęcia, które nastąpiło przed wydaniem decyzji jest faktycznym wykonaniem decyzji."(Radecki 2012, Difin, Warszawa, 80)
Nadmieniam, że do odbioru doszło w trybie art. 7 ust 3 w/w ustawy i do momentu odbioru nie została wydana decyzja administracyjna, a stan prawny nie zmienił się przez kilka godzin trwania interwencji. Podtrzymujemy zatem nasze stanowisko, że postawa policjantów co do odbioru psów zmieniła się po interwencji u Komendanta ze strony naszej oraz mediów.
Przewidujemy również skierowanie skargi na pracę policji, gdyż poza omawianą sytuacją, policjanci prowadzący nie skorzystali ze swoich uprawnień i zaniechali wejścia do budynku, w którym bytowały koty i wyniku tego zaniechania mogło dojść do zatarcia istotnych dowodów popełnienia przestępstwa.
Komentarze (8)
http://anuluj-mandat.pl/blog/post/samorzadowe-kolegia-odwolawcze-uchylaja-decyzje-starostow-o-zatrzymaniu-prawa-jazdy-na-3-miesiace-jesli-mandat-nie-byl-przyjety-a-wyrok-sadu-nie-zapadl
Proszę najpierw zapoznać się z obowiązującym prawem, a dopiero potem wypowiadać. W świetle polskiego prawa, a dokładniej ustawy o ochronie zwierząt, uprawniony przedstawiciel fundacji, której statutowym zadaniem jest ochrona zwierząt, ma nie tylko prawo, ale obowiązek (wynikający wprost z tekstu ustawy! ) natychmiast odebrać zwierzę, jeśli istnieje zagrożenie zdrowia i życia. Może to zrobić, ponieważ ma wiedzę, by to zagrożenie ocenić. Policjant, mimo całego szacunku dla ich pracy i doświadczenia zawodowego, takiego zagrożenia nie oceni. Bo zwyczajnie to nie jego "działka". On w czasie asysty ma pilnować, żeby nikomu nic się nie stało, żeby nikt niczego nie zniszczył, nie ukradl itd. Policjant w takim układzie jest tylko ASYSTĄ. Nie musi dostać żadnego dokumentu o zagrożeniu zdrowia i życia zwierzęcia. Panie z fundacji miały prawo być na posesji i dokonywać zaboru mienia (czyli psów ) a policjant w tej sytuacji powinien byc gwarantem, że wynoszą tylko psy, bo do tego mają prawo, i nic więcej. Co do rygoru natychmiastowej wykonalności - jest niezbędny. W zagrożeniu życia i zdrowia nie można czekać, bo np jest weekend i urzędy nie działają. Bo zwierzęta mogłyby w wielu przypadkach nie przeżyć takiego czekania... Ustawodawca przewidział to i taki natychmiastowy odbiór dopuszcza. Bo zwierzę to nie prawko, szanowny egonie. W przypadku zwierząt czas ma znaczenie. Inna rzecz, że potem jest cała ścieżka administracyjna, którą fundacja musi przejść, żeby odbiór uzasadnić i musi swoją decyzję obronić także w sądzie, który jako jedyny może zwierzę odebrać właścicielowi na stałe! Dlatego nikt z fundacji nie odbiera zwierząt, jeśli nie ma podstaw. Bo tej decyzji potem nie obroni.