Szlachetna Paczka to nie tylko prezenty, to wspólnie wylane łzy

Dodane 8 grudnia 2019, 17:04




Jest samotny, gdy dowiedział się o chorobie odeszła od niego żona, a dwa tygodnie temu zmarła jego mama. W dniu finału szlachetnej paczki nie był sam, byli z nim Ci, którzy postanowili razem z podarunkami oddać mu kawałek swojego serca.

Weekend cudów - tak mówi się o finale Szlachetnej Paczki, który powoli dobiega końca. Akcja z roku na rok nabiera coraz większego rozgłosu i kolejni chętni wspierają potrzebujące rodziny. W naszym regionie prężnie działa grupa wolontariuszy, nie brakuje też tych, którzy z odruchu dobrego serca chcą i pomagają potrzebującym. Postanowiliśmy opowiedzieć Wam o jednej z takich historii.

Wybrali potrzebującego i zaczęli działać

Karolina i Emil co roku pomagali znajomym w kompletowaniu paczki dla potrzebującej rodziny. W tym roku postanowili sami dołączyć do Szlachetnej Paczki, zebrać grupę chętnych i wybrać osobę, której odmienią świąteczny czas. Wybrali pana Mieczysława mieszkającego na terenie gminy Pilawa. 60-letni mężczyzna przez wiele lat pracował w rozlewni gazu. Wspólnie z żoną prowadzili niewielkie gospodarstwo domowe. Życie Pana Mieczysława zatrzymało się 3 lata temu, kiedy dowiedział się o nowotworze. Mimo długiego leczenia, postawiono diagnozę - brak szansy na wyzdrowienie. Odeszła od niego żona. Dwa tygodnie temu, zmarła matka z którą mieszkał. Został sam.

Mężczyzna mieszka w starym domu, bez łazienki i bez dostępu do bieżącej wody. Nowotwór postępuje bardzo szybko, zaatakował kości co sprawiło, że pan Mieczysław porusza się o kulach i nie wie, co to noc bez bólu. Dużą pomoc na co dzień niosą mężczyźnie sąsiedzi, jednak wczoraj do jego domu zapukali inni goście.

Najpierw na podwórku Pana Mieczysława pojawił się samochód ciężarowy z węglem. Karolina i Emil zadbali również, żeby nie zabrakło w przydomowej piwnicy drewna. Dla samotnego mężczyzny, który nie jest w stanie opuszczać domu był to jeden z najważniejszych prezentów - ciepło. Większość z nas cierpi na notoryczny brak czasu, a jeśli już uda nam się go wygospodarować spędzamy go wspólnie z rodziną i znajomymi. Mieszkaniec gminy Pilawa przez okres jesieni i zimy, niemal nie opuszcza domu. Zaglądają do niego jedynie sąsiedzi, resztę czasu pozostaje sam w pustych ścianach. Marzeniem pana Mieczysława był telewizor. Dla nas złodziej czasu, dla niego towarzysz samotnego życia. A skoro Boże Narodzenie to czas cudów, Karolina i Emil w swoim samochodzie mieli też telewizor. Mieli wszystko, co mogło mężczyźnie ułatwić i umilić życie. Ubrania, bielizna, żywność z długą datą przydatności, środki czyszczące, kołdrę z pościelą.

Opowiadał, dziękował i płakał

Gdy w jednej chwili człowiek otrzymuje wszystko, czego nie miał przez ostatnie miesiące łzy same cisną się do oczu. Wzruszony całą sytuacją pan Mieczysław opowiadał swoim gościom o przeszłości i o obecnej samotności, a Emil w tym czasie montował już nowy telewizor na ścianie. Postępująca choroba nie raz budzi mężczyznę w środku nocy, morfina pomaga ale również uzależnia, dlatego stara się brać ją tylko wtedy, gdy ból jest nie do zniesienia. Nogi stają się coraz bardziej opuchnięte, a rany coraz bardziej widoczne i doskwierające. Dlatego 60-latek może nosić tylko luźne spodnie, które jest w stanie założyć. O wygodny, sportowy strój grupa niosąca pomoc panu Mieczysławowi też zadbała.  

Jeżeli ktoś z Was chciałby pomóc Panu Mieczysławowi istnieje taka możliwość. Prosimy o kontakt telefoniczny: 789 414 724.

Gdy mamy wszystko, nie doceniamy nic. Dopiero w takich momentach uświadamiamy sobie, że życie to nie tylko luksusowe samochody, domy z ogrodem i markowe ubrania. Zaczynamy rozumieć, że ciepły posiłek, wygodne łóżko i czyste ubranie to więcej niż mają inni. Pomagajmy, dobro powraca.           

Komentarze (0)

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja portalu Garwolin24.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Każdego użytkownika obowiązują zasady komentarzy.