Bo to historia, bo to marzenia...

Dodane 16 listopada 2014, 14:48

Górzno




Jedni marzą o sławie w show biznesie, inni chcą zmieniać rzeczywistość. Są tacy, których celem w życiu staje się odkrywanie zagadek świata,  ale są też tacy, którzy chcą codziennie służyć  ludziom. Dlaczego młodzi ludzie, niedoświadczeni konfliktami zbrojnymi i walką, marzą o służbie w wojsku? Wylewają pot na siłowni i szkolą się, żeby z karabinem w ręku bronić ludzi z drugiego krańca świata? Dlaczego później giną na cudzym froncie i tak szybko zapominamy o ich istnieniu?


Rok 2002, ogłasza się kolejny powszechny nabór młodych mężczyzn do odbycia obowiązkowej służby wojskowej. Znaczna część kandydatów od dawna załatwia papiery, świadczące o niemożności odbycia służby. Inni decydują się na podjęcie dalszej edukacji, aby tylko uniknąć skoszarowania.  Tysiące bardzo młodych mężczyzn, wstępuje do wojska. Na rok  pożegnają się z rodziną i rozpoczną szkolenie. Wśród nich jest wielu mieszkańców powiatu garwolińskiego, między innymi 20-letni Paweł Szwed. Mieszkaniec Chotyni, gm. Sobolew.  


Urodzony 2 października 1981 r., służbę wojskową rozpoczął w lipcu jako elew w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu. We wrześniu tego samego roku, zdecydował się na pozostanie w armii jako żołnierz nadterminowy i objął stanowisko radiotelefonisty w 2 Mazowieckiej Brygadzie Saperów w Kazuniu, w której od października 2007 r. pełnił służbę jako saper.

szwed


W maju 2008 r. starszy szeregowy Paweł Szwed rozpoczął misję pokojową w ramach III zmiany PKW Afganistan. Odmieniło to jego życie. Służba wojskowa była jego powołaniem i spełnieniem. Po powrocie z misji zamierzał ustabilizować swoje życie i ożenić się. W gminie Górzno rozpoczął nawet budowę domu. W czasie kiedy Paweł Szwed odbywał misję w odległych państwach, u jego boku i w sąsiednich krajach w akcjach uczestniczyło około 20 innych żołnierzy z terenu powiatu garwolińskiego. 


20 sierpnia 2008 r. miał być kolejnym zwykłym dniem misji pełnionej w Afganistanie. St.szer. Paweł Szwed wraz z kompanami z 2. Mazowieckiej Brygady Saperów ruszyli na patrol. W miejscu strefy walk, nigdy nie można być niczego pewnym. Ani tego, że możesz spokojnie wyjrzeć przez okno Hummera, ani tego, że możesz bez obaw jechać przed siebie. Polscy żołnierze znajdowali się w okolicach miejscowości Shawal , 20 km na południowy wschód od bazy w Ghazni. Nie byli w tym miejscu sami…

Dziś wiadomo, że nasi dzielni żołnierze nie zginęli przez przypadek. To był zaplanowany zamach. Potwierdził to dwa dni po tragedii minister Bogdan Klich, który przyjechał do Kazunia. - To był ładunek odpalony elektrycznie za pomocą kabla. Znajdował się w cienkiej rurce pod drogą – cytuje jego ówczesną wypowiedź fakt.pl.

Wiadomość o śmierci trzech Polaków wstrząsnęła krajem, jednak najbardziej utratę odczuła rodzina, znajomi i koledzy z brygady. Tak tamtą chwilę opisywała redakcja fakt.pl:

Starszy kapral Waldemar Sujdak (†28 l.), starszy szeregowy Paweł Szwed (†27 l.) i starszy szeregowy Paweł Brodzikowski (†25 l.) zginęli w Afganistanie od bomby, którą zamachowcy misternie skonstruowali i odpalili wprost pod jadącymi hummerem polskimi żołnierzami.
Cała trójka służyła w 2 Mazowieckiej Brygadzie Saperów z Kazunia Nowego. Wczoraj nawet najtwardsi saperzy z jednostki w Kazuniu nie kryli łez z powodu śmierci swoich kolegów. – Razem pracowaliśmy, razem żyliśmy, razem płaczemy po zmarłych kolegach – mówi kapitan Andrzej Górka, rzecznik Mazowieckiej Brygady Saperów.


Jego żołnierze nie spali całą noc, gdy dowiedzieli się o tragicznych wydarzeniach w Afganistanie. Wszyscy czekali na wieści z wojny. Mieli nadzieję, że może jednak ich koledzy żyją, że to tylko tragiczna pomyłka. – To byli prawdziwi pasjonaci, jako pierwsi zgłosili się na misję i byli do niej świetnie przygotowani – nie kryje rozpaczy kapitan Remigiusz Michoń (31 l.), dowódca kompanii rozminowania. To właśnie on przygotowywał żołnierzy na wyjazd do Afganistanu.


Szeregowy Paweł Szwed pochodził spod Garwolina. Był ambitny. Gdy tylko dowiedział się o misji, pierwszy zgłosił się na nią na ochotnika. Paweł Szwed był bardzo otwarty, miał mnóstwo kolegów, był wiecznie uśmiechnięty i wysportowany. Niedługo miał się ożenić. Jego matka, gdy dowiedziała się o śmierci syna, przeżyła szok. Tak jak jego przełożony. – Kilka dni temu pisał mi: panie kapitanie, wszystko jest w porządku, czujemy się dobrze – mówi Faktowi kapitan Michoń.


Ciała całej trojki z wszystkimi honorami przewieziono do Polski. Ś.p. Paweł Szwed pochowany został na cmentarzu parafialnym w Górznie. W jego ostatniej drodze uczestniczyły setki osób, rodzina, znajomi, mieszkańcy powiatu, przedstawiciele władz lokalnych i państwowych, wreszcie Ci, którzy służyli u jego boku w wojsku. 

cmentarz


 
W dniu pogrzebu na podstawie decyzji Ministra Obrony Narodowej, starszy szeregowy Paweł Szwed został pośmiertnie awansowany do stopnia kaprala, a prezydent RP odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego.

„Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Lech Kaczyński postanowieniem z dnia 22 sierpnia 2008 roku, nadał pośmiertnie kapralowi Pawłowi Szwedowi za czyny bojowe, połączone z wyjątkową ofiarnością i odwagą podczas użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej poza granicami Państwa, Krzyż Kawalerski Orderu Krzyża Wojskowego.”


Kapral Paweł Szwed był szóstym żołnierzem, który tragicznie zmarł w Afganistanie.
 

Na podstawie: 2mpsap.wp.mil.pl. fakt.pl
Zdjęcia: Interia.pl, internet

 

Komentarze (2)

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja portalu Garwolin24.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Każdego użytkownika obowiązują zasady komentarzy.
[*]
  (16 listopada 2014, 16:12)
Pamiętamy...
.....
  (25 listopada 2014, 22:09)
Nie da się zapomnieć takiego CZŁOWIEKA....Zawsze będziemy pamiętać...